Drzwi start...
Są, są, są!!! Dzisiaj przyjechali panowie z naszymi Impact'ami
Od razu wzięli się za montaż...
I nasz główny, prywatny inspektor czuwał nad nimi niby Anioł Stróż...
Ale jak to u nas tradycyjnie bywa...
Montowanie będzie kończone w poniedziałek, bo wyszło tu i ówdzie kilka cosiów, które przyczyniły się do wstrzymania prac. Zresztą, co ja tu będę dużo pisać... Stali bywalcy wiedzą przecież, że u nas nic nie może byc w terminie, bo nie i już...
Ale, żeby nie było, że w poniedziałek to już będzie picuś-glancuś. O nie, co to to, to nie! Już podczas oglądania zdjęć na jednym ze skrzydeł wyłapaliśmy prawdopodobnie wadę fabryczną, która w poniedziałek będzie poddawana ekspertyzie fachowców. Obejrzą sobie też resztę drzwi i zobaczymy wtedy ile z nich pójdzie do wymiany, czy cuś... Tak wiem... Marketowe drzwi chciałam, to mam!!! Ale i tak mnie się PODOBAJĄ!
I tym optymistycznym akcentem kończę swój kolejny wpis wykończeniowy- wykończona jestem, a co? Mi też wolno! (A czasami, to nawet szybko...)