Po raz kolejny piszę, że u nas nic, a nic nie może zakończyć się w zaplanowanym terminie.
Tynki nadal niedokończone, fakt została końcówka garażu i kotłownia, ale to już tyyyyle czasu się ciągnie... Najbardziej cieszą mnie zamontowane parapety i praktycznie bielutkie ściany we wnętrzach:
W wykuszu zastanawialiśmy się nad jednym długim, docinanym parapetem, ale myślę, że tak nie jest źle:
A na poprawę humoru kupiłam dziś sobie lampy do kuchni...
Są to dwie lampy z pierwszego zdjęcia, które mężulek przerobi mi na coś w stylu tych z drugiego:
Za dwie z przesyłką zapłaciłam 153 zł- ale najważniejsza nie była cena, tylko to, że naprawdę mi się spodobały. Patrzyłam na takie za 500 zł i za ponad 1000 zł, ale ta podoba mi się najbardziej i mam nadzieję, że będę zadowolona!
Mam nadzieję, że coś zacznie się u nas dziać i będę mogła częściej dodawać wpisy, a tym czasem pozdrawiam wszystkich blogowiczów, również tych nowych, których widzę jest coraz więcej!