Mieszkamy...
Data dodania: 2014-09-25
Już ponad dwa miesiące "na swoim"... Już tak dużo mamy... Jeszcze tak wiele brakuje...
Domek na zewnątrz nie zmienił się nic, więc zdjęć nie pokazuję- myślę, że jeszcze sporo czasu upłynie zanim ogarniemy się na zewnątrz, ale na głowę nie kapie, więc nie jest źle ;)
Żadne z pomieszczeń nie jest jeszcze zrobione na gotowo, gdzieniegdzie brakuje już tylko delikatnego muśnięcia, ostatniego "pociągnięcia pędzlem", ale... Zawsze jest to ALE...
ALE nie ma czasu,
ALE nie to jest teraz najpotrzebniejsze,
ALE może jednak inne?
ALE tego nie ma w sklepie, trzeba robić na wymiar,
ALE Pan Z. ma zajęte terminy,
ALE, ALE, ALE...
Ale na głowę nie kapie, więc nie jest źle ;)
Tak więc zapraszam Was do środka, na parterek domu w winogronach...
Zacznę od kuchni, bo to chyba jedyne miejsce w domu, które nie było praktycznie w ogóle pokazywane na blogu...
Ja jestem bardzo zadowolona efektem (prawie) końcowym i choć kuchnia zdawała się momentami za mała- jest w sam raz!
A tu już idziemy z kuchni do jadalni...
A z jadalni patrzymy na kuchnię...
Winogronkowy salon po powiększeniu okazał się "akuratny", więc bardzo dobrze, że się zdecydowaliśmy na wydłużenie i poszerzenie domku...
Widok ze schodów:
Mieszka się cudownie i nawet biegające po domu myszy nie psują na razie tego nastroju... Spacery po lesie, owocują kolejnymi słoiczkami grzybków, a powietrze po burzy przyjemnie łaskocze nozdrza...
Na dzisiaj tyle, ale już niedługo zaproszę Was na pięterko i dalsze relacje z mieszkania w swoim domku...
Pozdrawiam serdecznie i cieplutko w te paskudne, wietrzne i zimne popołudnie!
Domek na zewnątrz nie zmienił się nic, więc zdjęć nie pokazuję- myślę, że jeszcze sporo czasu upłynie zanim ogarniemy się na zewnątrz, ale na głowę nie kapie, więc nie jest źle ;)
Żadne z pomieszczeń nie jest jeszcze zrobione na gotowo, gdzieniegdzie brakuje już tylko delikatnego muśnięcia, ostatniego "pociągnięcia pędzlem", ale... Zawsze jest to ALE...
ALE nie ma czasu,
ALE nie to jest teraz najpotrzebniejsze,
ALE może jednak inne?
ALE tego nie ma w sklepie, trzeba robić na wymiar,
ALE Pan Z. ma zajęte terminy,
ALE, ALE, ALE...
Ale na głowę nie kapie, więc nie jest źle ;)
Tak więc zapraszam Was do środka, na parterek domu w winogronach...
Zacznę od kuchni, bo to chyba jedyne miejsce w domu, które nie było praktycznie w ogóle pokazywane na blogu...
Ja jestem bardzo zadowolona efektem (prawie) końcowym i choć kuchnia zdawała się momentami za mała- jest w sam raz!
A tu już idziemy z kuchni do jadalni...
A z jadalni patrzymy na kuchnię...
Winogronkowy salon po powiększeniu okazał się "akuratny", więc bardzo dobrze, że się zdecydowaliśmy na wydłużenie i poszerzenie domku...
Widok ze schodów:
Mieszka się cudownie i nawet biegające po domu myszy nie psują na razie tego nastroju... Spacery po lesie, owocują kolejnymi słoiczkami grzybków, a powietrze po burzy przyjemnie łaskocze nozdrza...
Na dzisiaj tyle, ale już niedługo zaproszę Was na pięterko i dalsze relacje z mieszkania w swoim domku...
Pozdrawiam serdecznie i cieplutko w te paskudne, wietrzne i zimne popołudnie!